KROK 11. Modlitwa i medytacja

Z ks. prałatem dr Bogusławem Głodowskim (Ks) rozmawia Joanna Winiarska (A);
fragmenty książki: „Rozwiążcie GO i pozwólcie MU chodzić”.

A.: Jedenasty Krok mówi o poszukiwaniu Boga, coraz lepszej więzi z nim. Drogą do tego jest modlitwa i medytacja.

Ks.: Kto się modli, nie traci czasu. Pan Bóg nigdy nie śpi! Nie ma modlitwy niewysłuchanej. Trzeba się dużo modlić. Mamy mówić do Boga. Zaufać jak dziecko. Oto takie trzy najpiękniejsze gesty, na które czeka dziecko: Uścisk – prośba dziecka: „Mamo, jestem zmęczona i znudzona twoimi kazaniami. Dlaczego zamiast nich nie obejmiesz mnie i nie przytulisz do siebie? Żadna rada nie zrobi mi tak dobrze. Proszę obejmij mnie!”; Czułość – pomyślmy o dotknięciu ludzkim, którego brakuje maszynie, nauce. Czułość jest podobna do miłości: zawsze funkcjonuje. Opowiadają, że św. Matka Teresa z Kalkuty leczyła biedaków „wodą i czułością”. Pieszczoty – zapewniają dziecku dobre samopoczucie emocjonalne, które tak samo jest ważne jak fizyczne. Dzięki pieszczotom czujemy się docenieni. Okazywanie pieszczot jakiejś osobie jest niczym całowaniem jej duszy i wywoływanie jej uśmiechu. Moja modlitwa to kojenie duszy i budowanie więzi z Bogiem.

A.: Wiele osób, szczególnie matek i żon cierpiących z powodu picia kogoś bliskiego, rozpoczyna „szturm do nieba”, wierząc, że Bóg zmieni męża, dziecko. Ofiarowują msze św., różańce, pielgrzymki, posty, „łańcuszki”.

Ks.: Ważne, żeby nie oceniać modlitwy, ani swojej, ani tym bardziej czyjejś. Nie używamy określeń „klepanie” modlitw. Każda modlitwa ma wartość, każda jest wysłuchana i dobra.

A.: Ale przecież nie zawsze otrzymujemy to, o co prosiliśmy…

Ks.: Owoce modlitwy przychodzą z czasem. Uczymy się cierpliwego czekania, zaufania, że Bóg wie najlepiej, co jest mi potrzebne. Na Jasnej Górze jest takie wotum, na którym widnieje napis: „Dziękuję ci, Matko, że wtedy, kiedy prosiłem, nie wysłuchałaś mojej prośby”.

A.: Czy to nie przeczy temu, co powiedział ksiądz przed chwilą?

Ks.: Modlitwy uczymy się tak, jak innych rzeczy w życiu. Nie powinniśmy pozostawać na etapie paciorka, tak jak nie wystarczają nam już nasze dziecięce ubranka. Stopniowo dojrzewamy do tego, aby modlić się o poznanie woli Pana Boga i o siłę do jej spełnienia.

A.: To też część Kroku Jedenastego…

Ks.: Modlitwę jednak trzeba połączyć ze wskazaniami 12 Kroków, które dają konkretne wskazówki do pracy nad sobą. Św. Tomasz z Akwinu napisał, że „łaska buduje na naturze”. Dzisiaj w erze erotyzacji życia ważne jest przypomnienie sobie roli naszego ciała: przechwalane, przeceniane i uwodzone pewnego dnia musi boleśnie zderzyć się ze swoją realnością, gdyż okaże się za mało piękne, za mało sprawne lub nie jest wiecznie młode. Jak pogłębić więź ze swoim ciałem? Każdy otrzymuje wraz ze swoimi narodzinami swoje ciało. „Panie, to Ty utkałeś mnie w łonie mej matki!” (Ps 139). Z ciałem otrzymujemy również całą kulturową spuściznę swojego plemienia, rodu, rodzinnej tożsamości. W naszych genach zawarta jest ta wiadomość! „Dziękuję Ci, Panie, żeś mnie tak cudownie stworzył!” (Ps 139.) Nasze życiowe zadanie to odnaleźć sens i cel istnienia, zrozumieć potrzeby ciała i uznać je za własne, obdarzyć je szacunkiem i zaufaniem

A.: W naszych czasach troska o ciało, kondycję fizyczną, wygląd jest bardzo promowana, eksponowana nie tylko wśród dziewcząt i kobiet, ale także chłopców i mężczyzn. Media społecznościowe są pełne takich tematów.

Ks.: Niestety, współczesny człowiek to często niewolnik ciała: przesadnego dbania o wygląd zewnętrzny, apetytu, popędów, lenistwa czy wygodnictwa… Czyni to tylko, czego chce ciało!

A to mści się na człowieku i w konsekwencji prowadzi do zaburzeń psychicznych, niepokoju sumienia, bolesnych rozczarowań… i uzależnień! Dojrzały człowiek troszczy się o dobre zdrowie i sprawność fizyczną nie po to, aby podporządkować się własnej cielesności, lecz po to, aby jego ciało stało się zdolne do wyrażenia miłości! Człowiek o dojrzałej cielesności to ktoś, kto jest panem własnego ciała i potrafi nim kierować! Jak czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego: „czystość to integracja płciowości w człowieku, wewnętrzna jedność jego wymiaru cielesnego i duchowego (2337). Niektóre grzechy przeciw tej zasadzie to: rozwiązłość, onanizm, współżycie przed- i pozamałżeńskie, pornografia, prostytucja, gwałt, praktyki homoseksualne (2351–2359)”. Człowiek o dojrzałej cielesności to ktoś, kto swoją cielesnością wyraża miłość i odpowiedzialność, kto potrafi wyrazić wartości i budować więzi, nie niszcząc swojego ciała! Zgoda na swoje ciało, wygląd, powołanie to już połowa naszego życiowego sukcesu! Każdy z nas jest odpowiedzialny za swój rozwój. „Musicie od siebie wymagać, nawet jeśli inni nie będą wymagali” – to św. Jan Paweł II. To On apeluje dzisiaj do nas z jeszcze większą mocą, aniżeli to czynił w czasie ziemskiego życia: „Nie bójcie się, otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi… nie bójcie się! Chrystus wie, co nosi w swoim wnętrzu człowiek. On jeden to wie…! Pozwólcie więc, proszę was, błagam was z pokorą i zaufaniem!”. Niech Maryja stanie się Twoją przewodniczką na drogach wiary, będzie cię uczyła wierzyć w każdej sytuacji, tak jak ona uwierzyła: „nadziei wbrew ludzkiej nadziei”. Chrystus powołuje do świętości również ciebie. Oczekuje tylko zgody, pełnego zaufania i współpracy. Świętość to normalność! Pełnia szczęścia, radość czystej miłości, życie w wolności i prawdzie. Bez Twojej zgody i trwałej współpracy z Chrystusem nigdy tej pełni nie osiągniesz. Pamiętaj, że nie ma sytuacji beznadziejnych dla człowieka, który wierzy i ufa Chrystusowi, bo przecież On przebacza wszystkie grzechy, rozrywa wszelkie kajdany zła, a największych grzeszników czyni świętymi. A więc wołaj zawsze do Boga

A.: Modlitwa jest zawsze możliwa. Mawia ksiądz, że Bóg nigdy nie śpi?

Ks.: Pan Bóg „nadaje” cały czas, to nasze odbiorniki są czasem nastrojone na inne fale albo wyłączone. W każdej mszy świętej, w każdym kościele jest obecny Pan Jezus. Uzdrawia i leczy nasze choroby. Gdybyśmy mieli tego świadomość, to kościoły i kaplice byłyby pełne od rana do wieczora. Modlitwa nie zmienia Boga, On jest zawsze dobry, jest pełnią Miłości. Ona pomaga nam otwierać nasze oczy i uszy na dary, którymi Bóg codziennie nas obdarza.

A.: Wszystkie te dary są za darmo, z łaski Bożej. Nie trzeba na nie zarabiać?

Ks.: Może właśnie dlatego tak często tego nie doceniamy. Jak za coś zapłacimy, bardziej to cenimy. Im droższa terapia, tym lepsza. Im droższe korepetycje, tym lepsze. Tak nam się często wydaje! Tylko wydaje! Znów kłania się ludzka pycha i chęć kupienia rzeczy, których kupić się nie da…

A.: Porozmawiajmy o medytacji, drugim wskazaniu 11. Kroku.

Ks.: Medytacja (rozmyślanie) dla chrześcijanina to czas, kiedy jesteśmy w relacji z Panem Bogiem, W myślach, uczuciach, w tym, kim dla mnie jest. Bliskość z Kimś, kogo kocham.

A.: Jak się do tego zabrać?

Ks.: Nie ma jednej prawidłowej metody, to też przychodzi z czasem, kiedy dojrzewamy w modlitwie. Każdy ma swój sposób. Św. Jan Maria Vianney opowiada o kontemplacji wieśniaka z Ars, który całe godziny spędzał nieruchomy w kościele ze wzrokiem utkwionym w tabernakulum, a pytany przez Świętego Proboszcza, co robi przez cały dzień, odpowiedział: „Nic, ja patrzę na Niego, a On patrzy na mnie”.

A.: Powtarza ksiądz zawsze, żeby będąc na Jasnej Górze popatrzeć w oczy Matce Bożej.

Ks.: Oczy są bramą duszy człowieka. Przez patrzenie w oczy Matce Bożej szukamy pokoju, nadziei, miłości, odpowiedzi na nasze pytania. Oczy Matki to cała historia mojego życia, wypisana recepta na szczęście. Siła duchowa dzieci jest w oczach rodziców, dlatego patrzmy sobie w oczy!

Wielu z nas mogło tego doświadczyć w czasie spotkania z św. Janem Pawłem II. Ojciec Święty zawsze patrzył człowiekowi w oczy. W całym tłumie wyszukiwał oczy jednego człowieka, choćby przez sekundę złapać jego wzrok. To był Jego sposób kontaktu z drugim człowiekiem. Jako mistyk sięgał dużo głębiej. Znane są jego słowa, że: „ludzi można spostrzec, zamykając oczy”.

A.: Czy Pan Bóg też tak patrzy na nas, rozpoznaje po oczach i zna nas po imieniu?

Ks.: Można powiedzieć, że Pan Bóg zna mnie lepiej, niż ja znam samego siebie. Pismo Święte mówi:

„Nie tak człowiek widzi, jak widzi Bóg, bo człowiek patrzy na to, co widoczne dla oczu, Bóg natomiast patrzy na serce” (1 Sm 16, 7b).

Przewiń do góry